GRY

wtorek, 12 kwietnia 2016

Nominacja! :)

Hejka! Jak zapewne zauważyliście albo i nie, rozdział nie pojawił się w niedzielę z przyczyn osobistych:( Czekajcie na niego cierpliwie :)

Otóż nominowała mnie kochana Etoilune xx za co bardzo dziękuję xD

1. Jak nazywa się twój idol/ka/e? (oprócz BaM)
Wolę zostawić sobie tę wiadomość dla siebie, nie lubię rozmawiać o idolach :(
2. Masz jakieś zwierzaki w domu? A jak tak, to jakie i jak się zwą?
Tak, mam zwierzaki w domu! :) 2 kanarki i papugę! Ich imiona są tajemnicą xD
3. Jakiego przedmiotu w szkole najbardziej nienawidzę?
Ehh trudne pytanie. Ostatnio zmieniłam stosunek co do niektórych przedmiotów. Nie umiem powiedzieć, czy nienawidzę jakiegoś przedmiotu. Jednym z mniej lubianych jest na pewno fizyka. Niestety ten przedmiot mnie po prostu nudzi, nie że mam złe oceny czy cuś xD
4. Jaka jest twoja ulubiona potrawa?
Nie mam ulubionej potrawy!:(
5. Ulubiona sieciówka?
h&m :)
6. W skali od 0-10 jak bardzo lubisz muzykę?
100000000!!!!
7. Od czego jesteś uzależniona?
Trochę od komórki i muzyki :(
8. Jakie masz talenty?
Nie lubię się chwalić haha A może talentów po prostu nie mam? :)))
9. Jaki chcesz wykonywać zawód w przyszłości?
Nauczyciel! Uwielbiam kontakt z dziećmi, tymi młodszymi jak i starszymi. Mam nadzieję, że sprawdzę się w tej roli xD
10. Jak się czujesz?
W tym momencie uczę się na sprawdziany, więc jak mam się czuć? :')

Niestety nie nominuję nikogo:)


niedziela, 3 kwietnia 2016

Rozdział XI

~Aleksandra~

Podeszłam do jednego z wolnych stolików i położyłam na nim kawę. Oglądnęłam się jeszcze na prawo i lewo w poszukiwaniu jej, ale najwyraźniej postanowiła nie przyjść. Usiadłam na krześle i upiłam łyk napoju.
- Cześć - usłyszałam cichy głos, od razu podniosłam głowę do góry.
- Sam - przytuliłam ją mocno, dziewczyna odwzajemniła uścisk.
W milczeniu zasiadłyśmy za stolikiem na przeciw siebie. Przesunęłam kubek z kawą w jej stronę i uśmiechnęłam się lekko.
- Bałam się, że nie przyjdziesz - powiedziałam po kilku minutach spoglądając w dół.
- Przepraszam - wyszeptała tak, że ledwo to usłyszałam.
- Ale... - zaczęłam próbując odnaleźć jej zagubiony wzrok.
- ... to moja wina - przerwała mi. - Nie powinnam tego robić. Zapewne nie zrozumiesz mojej ucieczki, nie zrozumiesz mojego zachowania... ja także go nie rozumiem. Nie potrafię się w tym wszystkim odnaleźć. Ostatnio za dużo dzieje się w moim życiu, zapomniałam o tym, kto jest dla mnie najważniejszy - ostatnie słowa przeszły w cichy pisk.
Ona była po prostu zagubiona. Nie miała z kogo brać przykładu. Jestem jej starszą siostrą i nie powinnam dopuścić do takich skandali. Nie wierzę w to, co zrobiłam ja, nie ona. Wyciągnęłam w jej stronę rękę, ona podała mi swoją. W moich oczach pojawiły się łzy, które zatrzymywałam szybkim trzepotaniem rzęs.
Poprawiłam kapelusz, wzięłam kubek w dłoń i wstałam od stolika. Sam poszła w moje ślady, po chwili wychodziłyśmy razem przytulone w stronę domu.

~Samantha~

Gdy doszłyśmy w końcu do budynku, poczułam, że zaczynam się denerwować. Dlaczego? Może przez to, że nie wiem jakiej reakcji mogę spodziewać się po mojej matce? Ku mojemu zdziwieniu, Alex wyciągnęła klucze z torebki, co oznaczało, że dom jest pusty. A co idzie za tym? Brak Mamy W Obiekcie Nazywanym Posiadłością. Odetchnęłam z ulgą. Oby dwie weszłyśmy do domu w ciszy. Odłożyłam plecak obok komody i ściągnęłam buty.
- Patrz co dla ciebie kupiłam - Aleksandra uśmiechała się od ucha do ucha, trzymając za sobą dużą reklamówkę.
- A to z jakiej okazji? - zapytałam. Czułam się strasznie niezręcznie ze względu na to, że ja dla niej nie mam nic.
- A musimy sobie coś kupować tylko na okazje? - spoglądnęła na mnie z powątpieniem.
- No... chyba nie - podeszłam do niej powoli.
Dziewczyna podarowała mi dość ciężki prezent. Po chwili wyciągnęłam z reklamówki średniej wielkości, piękną walizkę.

Alex zaczęła się śmiać, co oznaczało, że moja mimika twarzy jest bezcenna. Po chwili zamknęłam buzię, która była otworzona przez jakiś dłuższy czas.
- Jejku... Alex, ona jest piękna! Tylko... - popatrzyłam na nią podejrzliwie.
- Lecimy jutro do Kanady! - obwieściła z ogromnym uśmiechem na twarzy.
 Spojrzałam na nią niewidocznym wzrokiem. Jak to... do Kanady?! Nie mogę w to uwierzyć. Wakacje, które zaczęły się dla mnie na pewno nie tak, jak chciałam, zmienią się w coś, czego nie zapomnę do końca życia. Zawsze chciała wyjechać do Kanady. Siostra pokazała mi bilety, gdy zobaczyłam, do jakiego miasta się wybieramy, po prostu odpłynęłam. Podbiegłam do siostry w mgnieniu oka, po chwili zatrzymałam się tak szybko, jak się do niej dostałam. Przecież mogłam ją przewrócić, Sam, ona nie ma dwóch sprawnych nóg. Po kilku sekundach zastanowienia, przytuliłam Aleksandrę bardzo mocno. Ale... zaraz. A matka???

~Charlie~

Chłopak przez dłuższy czas siedział w milczeniu. Podszedłem do niego i pociągnąłem za rękaw jego bluzy. W ciszy wyszliśmy z jego domu i usiedliśmy na drewnianej huśtawce.
- Jedziesz z nami? - zapytałem po raz 1000000... raz.
- Tak - powiedział z lekkim uśmiechem.
Odwróciłem się do niego plecami i uderzyłem się w głowę otwartą dłonią.
- Chłopie pytam się ciebie od półgodziny, a ty dopiero teraz raczysz mi odpowiedzieć? Naprawdę?
- Tak - odpowiedział zaczynając się śmiać.
- No to świetnie! Czyli jedziemy do dziewczyn!
Poszedłem z Leo do ogromnego parku, tam miały na nas czekać Alex i Sam. Fajnie będzie spędzić te wakacje razem.

BOŻEEEE TEN ROZDZIAŁ JEST STRASZNIE KRÓTKI
JAK JA MOGĘ PISAĆ TAKIE KRÓTKIE OPOWIADANIA I DO TEGO TAKIE MARNE
Przepraszam Was za taki króciutki rozdział, niestety ostatnio nie miałam dostępu do internetu, a teraz widzę, że znowu go nie będę miała :( :/ No cóż. Jeszcze raz Was przepraszam! Następny rozdział będzie dłuższy i to o wiele :)))))
KOMENTARZ=MOTYWACJA

sobota, 26 marca 2016

Rozdział X "Najbliższa osoba ma dla mnie niespodziankę?"

~Samantha~

Spojrzałam dziwnie na matkę, która po prostu na mnie wisiała. Co z nią jest? Po chwili poczułam odór alkoholu... i wszystko się wyjaśniło. Tylko dlaczego?! Spojrzałam bezradnie na siostrę, zapominając, że chłopcy także przyglądają się tej niezręcznej sytuacji.
- ... i teraz wszyscy razem! Znowu było tak jak dawnieeej... - pogłaskałam mamę po głowie.
- Ciii mamo - teraz kompletnie nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy płakać.
Po chwili podeszła do mnie siostra. Wyglądała na bardzo zmartwioną i zarazem zestresowaną. Wzięła mamę pod rękę, zrobiłam to samo z drugiej strony i położyłyśmy rodzicielkę na sofie. Wymieniłyśmy spojrzenia, w jej oczach widziałam strach. Po raz pierwszy widzę, że moja siostra przygląda się wszystkiemu bezradnie. Przez to wszystko rozbolała mnie głowa, poszłam do łazienki ochlapać twarz zimną wodą. Po kilku dobrych minutach zorientowałam się, że chłopcy zniknęli. Usiadłam obok siostry przy stole.
- Gdzie są Leo i Charlie? - zapytałam cicho spoglądając jak Alex wbija sobie paznokcie w skórę.
- Powiedziałam im, że zadzwonimy gdy sprawa się uspokoi - odpowiedziała dalej na mnie nie patrząc.
Przytaknęłam tylko i znów skierowałam wzrok na śpiącą matkę. Teraz w całym pomieszczeniu można było czuć alkohol. Tak naprawdę, brzydził mnie stan mojej rodzicielki. Nie wiem skąd, jak i dlaczego przyszła pijana do domu... świetny przykład nam daje. Wstałam gwałtownie, na co moja siostra wzdrygnęła lekko. Podeszłam do szafy  i zarzuciłam na siebie katanę.
- Wychodzę - powiedziałam przelotnie, po czym zamknęłam drzwi od domu zostawiając siostrę ze wszystkim samą.

~Aleksandra~

Spojrzałam w stronę wyjścia po chwili usłyszałam swój nerwowy śmiech. Co ona wyprawia? Jak ona sobie to wyobraża? Nie dość, że mam na głowie matkę, to jeszcze moja siostra wychodzi bezczelnie nie mówiąc mi gdzie idzie. Położyłam sobie dłoń na głowie, która bardzo mnie bolała od nadmiaru emocji, które kotłowałam w środku. Po chwili sięgnęłam po komórkę i wystukałam numer.
- Tak Alex?
- Przyjedź proszę...
- Zaraz będę - rozłączył się.
Odetchnęłam z ulgą, myśl, że musiałabym przez to wszystko przechodzić sama, wprawiała u mnie dreszcze. Po chwili usłyszałam jęk mojej rodzicielki. Pokuśtykałam do niej i usiadłam na podłodze. Kobieta mówiła niewyraźnie pod nosem, jedyne co (tak mi się wydaje) zrozumiałam, to woda. Wstałam i nalałam do kubka to, o co prosiła. W drodze do salonu, usłyszałam otwierające się drzwi. Chłopak podszedł do mnie i nie zważając, że mam coś w ręce, przytulił mnie do siebie mocno. Tak bardzo tego potrzebowałam.

~Leondre~

Siedzieliśmy kilka minut w niezręcznej ciszy. Po chwili nie wytrzymałem.
- Zostawiłaś Aleksandrę samą z pijaną matką? - dziewczyna spojrzała na mnie przelotnie.
- Niepotrzebnie tutaj przyszłam - wstała i skierowała się w stronę drzwi.
Podbiegłem do niej i złapałem ją za rękę. Dziewczyna odwróciła się w moją stronę i popatrzyła mi głęboko w oczy. Przyciągnąłem ją do siebie, przytuleni staliśmy dobre kilka minut. Pociągnąłem ją za sobą, usiedliśmy na moim łóżku.
- Mów, co się stało? - powiedziałem mocniej ściskając ją za rękę.
- Ja... po prostu nie wytrzymałam. Nie wiem dlaczego, ale gdy ją zobaczyłam, miałam ochotę ją upuścić na podłogę. Nie mam pojęcia gdzie wałęsała się wcześniej, ale na pewno widziało ją w tym stanie dużo ludzi. Co oni teraz powiedzą o mnie i o mojej siostrze? Że co? Że mamy matkę alkoholiczkę? - dziewczyna mówiła bardzo szybko, była bardzo przejęta całą sytuacją.
- Sam - w koncu się uspokoiła i na mnie spojrzała. - Ludzie tacy jak twoja matka, nie piją bez powodu. Może coś jej się przydarzyło albo o czymś sobie przypomniała? Chciała zapomnieć... Nie pomyślałaś o tym, że ona może mieć jakieś problemy?
Mimika twarzy Sam mówiła sama za siebie - desperacja, złość, ulga (?) zrozumienie (?)
- Może i masz rację - opuściła wzrok.

~Aleksandra~

Usłyszałam jak moja matka wymiotuje, po czym naciska przycisk, by woda się spłukała. Stałam właśnie z blondynem niedaleko łazienki. Przytrzymywałam dłonią obolałą głowę.
- Przepraszam, że musisz przy tym być - powiedziałam nie spoglądajac na niego.
Chłopak zaśmiał się cicho pod nosem.
- Myślisz, że nie przeżywałem tego z moją młodszą siostrą?
Odwróciłam się na chwilę w jego stronę z lekkim, nieszczerym uśmiechem. Ja tutaj przeżywam katorgi, bo moja matka wymiotuje przy moim przyjacielu, a on się śmieje. No nie wierze.
- Mamo - podeszłam bliżej drzwi. - Chcesz już wyjść?
Po chwili usłyszałam jak rodzicielka otwiera zamek. Wyglądała jak tysiąc nieszczęść. No ale chyba jej tego nie powiem.
- Przepraszam - wyszeptała w moją stronę zrezygnowanym głosem.
Objęłam ją lekko, po czym razem z Charliem zaprowadziliśmy ją na górę do sypialni. Staliśmy przy niej dotąd, aż usnęła, a nie trwało to zbyt długo. Poszliśmy we dwójkę do mojego pokoju. Zmęczona pokuśtykałam do łóżka, po czym się na nim położyłam. Blondyn poszedł w moje ślady. Powieki same zaczęły się do siebie kleić. Jeszcze przed zaśnięciem usłyszałam głos Charliego nad moim uchem: śpij dobrze, kochanie.
Tylko nie kochanie

Przepraszam wszystkich za tak bardzo krótki rozdział:( Ostatnio mam ochotę tylko położyć się spać, zapomnieć o wszystkim. Opowiadanie dodaję dzisiaj, ze względu na jutrzejsze święto. Z tej okazji 
Życzę Wam, Kochani,
aby te święta wielkanocne
wniosły do Waszych serc
wiosenną radość i świeżość,
pogodę ducha, spokój, ciepło i nadzieję
Tak, tak. Sama wierszyka nie umiem wymyślić, wybaczcie:( xD  No i życzę Wam także spotkania swoich idoli! KOMENTARZ = MOTYWACJA :) Pozdrawiam serdecznie: Magda Gessler Besos :*

niedziela, 20 marca 2016

Rozdział IX

~Aleksandra~

*~*Drogi Pamiętniku*~*

Życie nie zawsze jest takie kolorowe, jak nam się wydaje. Nie każdy ma przypisane do swojej osoby szczęście. Czerwone róże uschły wraz z moimi marzeniami. Pomimo tak wspaniałych bliskich, moje słońce odeszło na zawsze. Przykryło go czarne chmury, które już nigdy nie będą chciały odejść. Pozostało mi tylko siedzieć w domu i udawać przy wszystkich, że dobrze się czuję. Serce zostało złamane na pół, sączy się z niego obficie krew i nie chce przestać. Ogromnym zaskoczeniem był dla mnie wczorajszy dzień. Na moje urodziny przybyła bardzo duża ilość osób. Każdy był dla mnie miły i rozmawiał ze mną tak, jak kiedyś. Na chwilę przestałam myśleć o tych wszystkich zmartwieniach...

Ciche pukanie przywróciło mnie do smutnej rzeczywistości. Odłożyłam szybko pamiętnik do małej komody i usiadłam swobodnie na łóżku. Po chwili zza drzwi ujrzałam sylwetkę chłopaka. Uśmiechnął się lekko i podszedł do mnie.
- Hej... jak po imprezie urodzinowej? - zapytał siadając na brzegu łoża.
Wyprostowałam obie nogi, które bardzo szybko do siebie przyciągnęłam, gdy zauważyłam, że jestem w mojej piżamie. Opinający czarny top i krótkie spodenki w tym samym kolorze, on i ja. To się nie pokrywa.
- Wyjdź - powiedziałam chyba z małym piskiem w głosie.
- Dlaczego? - spytał przybierając minę pedofila. Nie lubię go.
- Jestem naga - odpowiedziałam sięgając ręką po szlafrok, który leżał niedaleko mnie.
- Nieprawda, ale jeśli tego tak bardzo pragniesz, to ja... - nie dokończył. Dlaczego? Dostał poduszką centralnie w twarz.
- A idź mi stąd zboczeńcu jeden - pokuśtykałam do łazienki jak najszybciej mogłam i zamknęłam drzwi od środka.

~Samantha~

Odsłoniłam zasłony i spojrzałam na bezchmurne niebo. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem i włączyłam magnetofon, do którego włożyłam moją ulubioną płytę. Po chwili cały pokój został wypełniony piosenką Birdy "Shelter". Podeszłam do garderoby i spojrzałam na ubrania. Wybrałam:

Ubrałam się w łazience, wyprostowałam włosy, zrobiłam lekki makijaż. Gdy wyszłam z pomieszczenia, zaczęłam tańczyć do kolejnej piosenki. Kręciłam obroty, chodziłam na palcach, znów czułam się jak baletnica. Kiedyś wraz z Alex chodziłyśmy na balet, niestety po kilku latach przeprowadziłyśmy się, od tamtej pory nigdy nie mówiłyśmy przy sobie o tańcu. Alex przeżyła to rozstanie bardziej niż ja, tak mi się wydaje.
- Pięknie wisienko - usłyszałam głos chłopaka.
Wytrąciło mnie to z równowagi, przez co upadłam na podłogę. Spojrzałam w stronę Leondre, który szybko do mnie podbiegł.
- Nic nie mów - powiedziałam zaczynając się głośno śmiać

~Aleksandra~

- Nie
- Ale dlaczego? - usłyszałam, że zaczyna się już denerwować. W końcu.
- Jak nie chcesz siedzieć kolejnej godziny pod moimi drzwiami od łazienki, to się zamknij i usiądź na łóżku - powiedziałam opadając na miękki dywan. Po chwili usłyszałam kroki, które oznaczały, że Charlie postanowił wysłuchać mojego polecenia.
Uśmiechnęłam się zwycięsko i powoli otworzyłam drzwi. Gdy wyszłam od razu zobaczyłam w moim pokoju pustkę. Czyli się obraził i postanowił jednak wyjść całkiem z pokoju? Gorzej niż baba. Pokręciłam desperacko głową.
- Aaaaa - pisnęłam czując jak ktoś złapał mnie od tyłu w tali i zrobił obrót.
Chłopak po odstawieniu mnie, po prostu zalewał się łzami ze śmiechu. Leżał właśnie na łóżku i trzymał się za brzuch, który go chyba zaczął boleć. Podeszłam do niego i po prostu się na nim położyłam. Od razu zamilkł i spojrzał przenikliwym wzrokiem na mnie. Nasze twarze były coraz bliżej siebie.
- Idziemy coś zjeść? - zapytałam, gdy prawie nasze usta się stykały.
- Taak pewnie - usłyszałam w jego głosie nutę zawodu.
Uśmiechnęłam się wstając. Podał mi kulę, na co zaczęłam przecząco kiwać głową.
- Nie chcę jej... - powiedziałam patrząc w dół. - Pomógłbyś mi zejść? - zapytałam dalej na niego nie patrząc.
- Oczywiście - podszedł do mnie, objął w pasie i złapał za rękę. - Przy mnie nigdy nie upadniesz słońce - wyszeptał mi do ucha. Jego ciepły oddech ochłonął moje zimne ciało, które pod jego wpływem, zrobiło się cieplejsze.

~Samantha~

Sięgnęłam po jedno z jabłek i zaczęłam obracać je sobie na blacie. Leo zrobił to samo co ja. Poczułam, że chłopak na mnie patrzy, ale ja dalej nie przerywałam zabawy i wpatrywałam się uparcie w owoc.
- A co tutaj się wyprawia? - odwróciłam głowę w stronę głosu.
- Hej - powiedziałam równo z przyjacielem.
Aleksandra wyswobodziłam się objęć Charliego i sama podeszła do lodówki. Chłopak wydawał się zdezorientowany postanowieniem Alex, ale nie trwało to zbyt długo. Podszedł do nas i przybił piątkę z Leo.
Zaczęliśmy razem rozmawiać, bardzo lubię ich towarzystwo. W pewnym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam do nich i powoli otworzyłam. Poczułam jak ktoś z impetem we mnie wpada, a może przytula?

No to mamy kolejny rozdział! :) Jak tam wrażenia? Ja jestem wszystkim bardzo zmęczona, choć tak na prawdę nie robię nic xD Nauka mnie kiedyś wykończy, zamiast znaleźć sobie przystojnego chłopaka, to będę musiała leżeć w grobie i wypoczywać xD Życzę Wam dobrego tygodnia!
Magda Gessler Besos

wtorek, 15 marca 2016

Rozdział VIII "I księżyc znów stanie pomiędzy nami"

~Sam~

- Samantho! - usłyszałam głos mojej matki.
Oderwałam się na chwilę od komputera i wyszłam z pokoju. Odwróciłam się w stronę schodów i prawie dostałam zawału.
- Mamo, więcej tak nie rób - złapałam się jedną ręką za głowę.
Ona spojrzała na mnie z ukosa, chyba nie do końca wiedząc, o co mi chodzi. Otworzyłam drzwi i gestem pokazałam jej, by weszła. Razem usiadłyśmy na łóżku i ukradkiem patrzyłyśmy się na własne sylwetki. Postanowiłam nic nie mówić, do póki ona nie zacznie tematu. Po kilku minutach zdecydowała się na wypowiedź:
- Sam... jak wiesz... - przerwała na chwilę by wziąć oddech. - Alex jest w takim stanie, jakim jest. Chciałabym, aby poczuła się tak jak kiedyś. Myśl, że moja córka czuje się niekomfortowo i źle we własnym ciele... przeraża mnie. Nigdy w życiu nie powiedziałabym, że kiedyś jeszcze spotkam takiego dobrego młodzieńca, jakim jest Charlie. Jak dobrze wiesz, czasy się zmieniły i chłopcy są inni niż w latach wcześniejszych. Alex ma bardzo dobrego przyjaciela... A teraz do rzeczy.
- Chłopak na kilka godzin "porwie" ją, by wszystko pięknie przygotować - uśmiechnęłam się do mnie miło.
Przez chwilę patrzyłam na nią jak zamurowana. Co mamy przygotować? Uniosłam jedną z brwi do góry, na znak, że niezbyt rozumiem.
- Dzisiaj urodziny Alex. Zapomniałaś, nieprawdaż? - zaczęła się śmiać. Wstała powoli i wyszeptała: 'mamy mało czasu. Jak będziesz gotowa, to zapraszam do salonu'.
Gdy moja matka wyszła z triumfującym uśmiechem, ja tylko pochyliłam się i spojrzałam na małą paczkę, zapakowaną w biało czarny papier z różową wstążką.
- I kto teraz się śmieje? - po kilku sekundach znalazłam się w salonie.

~Aleksandra~

Siedziałam na tyle samochodu patrząc zabijającym wzrokiem na kierowcę. Chłopak po chwili zobaczył moją mimikę twarzy, przez co zaczął się panicznie śmiać. Odwróciłam głowę w stronę szyb. On się śmieje w najlepsze, a ja nie wiem gdzie jadę. Spojrzałam ukradkiem na moją 'nogę'. Znów oczy zaszły się łzami. Zaczęłam szaleńczo trzepotać rzęsami, by nieszczęście nie zniszczyło mi make up'u.
- Alex, wszystko okey? - zapytał się spoglądając w lusterko.
Pokiwałam tylko głową, dając znać, że nie mam ochoty rozpoczynać jakiejkolwiek rozmowy.
Po kilkunastu minutach dojechaliśmy na miejsce. Zaczęłam się rozglądać, niestety nie dostrzegłam zbyt wiele, przez tego typka Charliego. Otworzył drzwi od mojej strony i przybliżył swą dłoń do mojego policzka. Niespodziewanie szybko zawiązał mi czarną opaskę na oczy.
- Rozwiąż to - rozkazałam z kamienną twarzą.
- Nie? - znów zaczął się śmiać. Słysząc jego reakcję, zaszyłam się głębiej w samochodzie, aby mnie nie dotknął.
- Co ty robisz? - zapytał. Niestety nie dostał odpowiedzi.
- Idż stąd fałszywy Charlie - poczułam, że nie jest mu do śmiechu i nie wie o co mi chodzi. - Jak ty nie chcesz mi jej rozwiązać, to sama to zrobię. W końcu MAM dwie ręce.
Jeszcze nie zdążyłam unieść ręki, a ten już otworzył drzwi od mojej strony. Wpadłam chyba w jego ramiona, poczułam jak stawia mnie na ziemię.
- Edward* - mruknęłam próbując wytężyć wzrok, by zobaczyć gdzie jesteśmy.

~Samantha~

Jeszcze poprawiłam jedną z moich ulubionych, różowych poduszek i wszystko było gotowe. Spojrzałam na moje dzieło. Tak moje, bo matka uznała, że nie ma się w co ubrać i poszła do sklepu. Ja to mam fajnie. Opadłam bezsilnie na jedno z krzeseł, niestety nie siedziałam na nim zbyt długo, ponieważ usłyszałam dzwonek do domu. Podeszłam powoli i zaczęłam przekręcać zamek.
- Mamo, znowu nie wzięłaś kluczy? - od razu zapytałam otwierając drzwi.
- Też cię kocham Sam - chłopak przytulił mnie mocno na powitanie.
Zaczęłam się głośno śmiać wyobrażając sobie teraźniejszą scenkę=> Ja: bezcenna mina widząc, że to jednak nie matka On: przytula mnie ze śmiechem Ja: próbuję zamknąć drzwi.
- Przepraszam Leo, myślałam, że to moja mama - uderzyłam się otwartą dłonią w czoło.
Podszedł do mnie i zdjął mi rękę z głowy. Podniósł lekko mój podbródek tak, że nasze twarze były od siebie oddalone o kilka milimetrów. Przygryzłam wargę, chyba nieco go prowokując, bo zaczął spoglądać na moje usta z ogromną namiętnością.
- Ooooo nie - odsunęłam się od chłopaka. - Zaraz przyjedzie moja rodzicielka, a ja jeszcze nie ubrana.
Pobiegłam szybko do pokoju i otworzyłam garderobę. Wleciałam w stos sukienek przepatrując każdą po kolei. Poczułam jak ktoś obejmuje mnie w pasie od tyłu. Odwróciłam się w stronę Leo i zobaczyłam w jego dłoni piękną sukienkę.
 
- Podoba ci się? - spojrzał prosto w moje oczy, które zaczęły zachodzić łzami.
- Leo... ona jest cudowna - wydukałam dotykając materiału sukienki.
- Jeśli jest aż tak brzydka, że płaczesz i  nie chcesz jej założyć, to powiedz mi to proszę - odłożył ubranie na moje łóżko.
- Bardzo zabawne - wytarłam dłonią spływającą po policzku łzę.

~Aleksandra~

- Myślisz, że jak nic nie widzę, to jesteś fajny? - zapytałam wbijając paznokcie w jego delikatną skórę na dłoni.
- Skarbie uspokój hormony - złapał mnie za drugą rękę.
Czułam, że się uśmiecha. Tak bardzo nie lubię jak ktoś ma przede mną tajemnice. Odwróciłam się gwałtownie w jego stronę, czego skutkiem było wpadnięcie jego na mnie. Przytrzymał mnie mocno, ponieważ prawie upadłam. Jego twarz znajdowała się blisko mojej. Uśmiechnęłam się.
- No to mów gdzie jestem - znów stałam się bardzo poważna.
Ściągnął mi opaskę z oczu, w końcu zobaczyłam miejsce, do którego zaprowadził mnie chłopak.
- Podoba ci się? - zapytał widząc moją reakcję.
Stałam jak kołek  z otwartą buzią i nie mogłam uwierzyć. On zrobił to. Nigdy bym nie przypuszczała, że kiedyś ich usłyszę i zobaczę na żywo.
- Charlie - zaczęłam się jąkać. - Ja nie wiem co powiedzieć - podeszłam do niego blisko.
- Nic nie mów - uśmiechnął się lekko.
- Dziękuję - spojrzałam w jego głębokie, niebieskie oczy i przytuliłam się do niego mocno.
Odwzajemnił uścisk, po czym zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy słuchać mojej ulubionej kapeli.
***GODZINĘ PÓŹNIEJ***
- Alex, jesteśmy już na miejscu - rozejrzałam się zdezorientowana na boki i zrozumiała, że jestem w domu.
- Ah, tak - podał mi rękę, którą z chęcią (?) przyjęłam. Wyszliśmy z auta, chłopak podprowadził mnie do drzwi .
- Wszystkiego Najlepszego Aleksandro - wyszeptał mi na ucho, po czym otworzył drzwi wejściowe.
Ujrzałam tłum znajomych i oczywiście rodzinę. Wszyscy wykrzyczeli "wszystkiego najlepszego" i podbiegli do mnie. Każdy złożył mi życzenia i wepchnął prezent w dłoń. Dobrze, że Charlie stał obok mnie, pomógł ogarnąć to wszystko i odkładał prezenty na stolik do tego wyznaczony. Usłyszałam w pewnej chwili szelest.
- Ani się waż Charlie, nie jedz moich czekoladek - dopiero teraz odwróciłam się w jego stronę. Chłopak stał zażenowany z kawałkiem czekolady w ustach. Wszyscy wybuchnęli śmiechem.

*Edward - jakby ktoś nie wiedział = Alex przestraszyła się, że Charlie tak szybko podbiegł do drzwi samochodu, dlatego nazwała go Edwardem, który jak dobrze wiecie, był wampirem i bardzo szybko się przemieszczał z miejsca na miejsce :) 
No to na początek chciałabym bardzo bardzo bardzo Was przeprosić za to, że tak długo nie dodawałam rozdziałów. Nie chcę odkładać tego na czwartek, dlatego post pojawił się dwa dni przed. Bardzo dziękuję za miłe komentarze pod każdym z rozdziałów. Kocham Was mocno i widzimy się już za niedługo :))) Mam nadzieję, że szykowana dla Was dawka emocji, będzie takimi przeprosinami :( :) Magda Gessler BESOS

niedziela, 28 lutego 2016

Rozdział VII "Pójdę powoli na przód i wygram"

~Aleksandra~

Kolejny nudny dzień. Letnie promienie słońca obudziły mnie przez to, że zapomniałam zasłonić firan. Świetnie. Przekręciłam się na drugi bok i schowałam głowę w pościel. Jeszcze tylko kilka minut i już wstaję.
Dzisiaj jest koniec szkoły, co oznacza tylko jedno - wakacje. Do diabła z nimi.
Sięgnęłam dłonią na stolik nocny w poszukiwaniu na oślep komórki. W końcu gdy ją dopadłam, zobaczyłam, że za godzinę mam ostatni tak jakby apel z okazji tego tak bardzo wspaniałego święta.  Pokręciłam tylko głową i powoli usiadłam na brzegu łóżka. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie, że mam całą nogę i że nic mi nie jest. Po chwili sięgnęłam po kulę i pokuśtykałam do łazienki, by w spokoju i ciszy zrelaksować się kąpielą.
Po dziesięciu minutach udałam się do garderoby, wyciągnęłam z niej ubrania:

Gdy się ubrałam, zeszłam na dół i ujrzałam kogoś, kogo się kompletnie nie spodziewałam. Stałam na trzecim od końca schodku. Patrzyliśmy sobie przez chwilę w oczy, po czym jedną ręką dotknęłam moich wyprostowanych, długich włosów.
- Witaj Aleksandro - podszedł i chwycił moją wolną dłoń.
Ostatnio widzieliśmy się kilka dni temu. Wszedł do mojego pokoju wtedy, kiedy przeglądałam zdjęcia moich przodków. Nie wiedziałam co powiedzieć. On usiadł na kanapie obok mnie i mi się przyglądał. Czasami brał do dłoni jakieś fotografie, które wcześniej widziałam. Po godzinie siedzenia w ciszy, odszedł. Po prostu wyszedł. Nie wiedziałam jak się zachować w takiej sytuacji. A teraz stoi tu przede mną i całuje mnie w dłoń. Dygnęłam lekko na co on uśmiechnął się pod nosem.
Jestem bardzo głodna. Wyswobodziłam rękę z jego objęć i poszłam do kuchni.
- Dzisiaj to ja cię podwiozę do szkoły madam - powiedział, gdy stałam przy brudnej kuchence.
Z szuflady wyjęłam jedną ze ścierek i namoczyłam ją. Nienawidzę jak jest nieposprzątane. Przecież Leo mógł pomóc Sam w sprzątaniu pozostałości po naleśnikach, które wczoraj robili. Pokręciłam tylko głową ze złości.
- Aleks
Odwróciłam się w stronę głosu. Charlie przyglądał się mojej osobie, co mi się bardzo nie spodobało. Czy wygląd mojej nogi jest tak bardzo fascynujący? Podeszłam do niego z ironicznym uśmiechem.
- Nigdzie z tobą nie jadę - burknęłam, po czym wyszłam z domu trzaskając drzwiami.

~Sam~

- Co  to za hałas? - podeszłam do okna i zobaczyłam moją siostrę.
Niedobrze, ktoś ją rozzłościł. Teraz szła dość szybko chodnikiem, co na pewno nie skończy się dobrze. Szybko zarzuciłam na się szlafrok i zeszłam na dół schodami. Wybiegłam przed dom i kiedy zorientowałam się, w którą stronę poszła, pobiegłam za nią w ślad. Po chwili znalazłam ją. Stała obok Charliego i płakała. Znowu płakała. Nie mogę patrzeć na jej cierpienie. Odwróciłam się w stronę domu.
Gdy byłam już w środku, oparłam się lekko o szafę i spojrzałam w stojące przede mną lustro. Wyglądałam jak z horroru, potargane włosy, wory pod oczami i bladość.

~Charlie~

Złapała mnie mocno za dłoń. Odwróciłem się w jej stronę, ona jednak patrzyła przed siebie. Byliśmy już w szkole. Właśnie zaczął się apel i wszyscy stali by zaśpiewać hymn. Pomogłem wstać Aleks, chociaż dobrze wiedząc, że ona sobie poradzi. Przez całą pieśń patrzyłem na jej smutne oczy.
Po godzinie wszystko się skończyło, mogliśmy wyjść z tego ogromnego budynku. Nikt ze znajomych Aleks do niej nie podszedł. Czy tylko ja to uważam za dziwne? Pokręciłem tylko głową i złapałem moją księżniczkę w stylu panny młodej.
- Charlie, głupku, puszczaj! - powiedziałam mocniej splatając dłonie za moim karkiem.
- Nie krzycz skarbie.
- Charlie puszczaj... Czekaj. Jak ty mnie nazwałeś? Skarbem? Wolę Aleks.
- Dobrze, pączusiu - odpowiedziałem otwierając drzwi samochodu.

~Sam~

- Ja nie wiem, czy to dobry pomysł... - spojrzałam na Leo z ukosa.
Chłopak położył się na moim łóżku i uśmiechnął się.
- Pomyśl pozytywnie Sam, na pewno się uda - rzucił we mnie bluzką w kaktusy.
Popatrzyłam na stertę ubrań leżących przede mną i postanowiłam się zemścić. Wzięłam w dłoń po kilka bluzek i z "okrzykiem bojowym" skoczyłam na łóżko obok Leondre. Zaczęliśmy się głośno śmiać. Leo to mój najlepszy przyjaciel, bardzo cieszę się, że go poznałam. Zawsze jest wtedy, kiedy go potrzebuję, pomaga mi, gdy jest źle. Popatrzyłam się w jego brązowe oczy, które pochłaniały każdy cal mojej twarzy. Zbliżyliśmy swoje twarze, kiedy usłyszałam trzask. Od razu się od siebie odsunęliśmy. Gdy wstałam z łóżka, zorientowałam się, że na ziemi leży rozbity wazon.
- Jak on sam spadł z tej komody? - przykucnęłam obok szkła, które było teraz dosłownie wszędzie.
- To oznacza tylko jedno - odwróciłam się i spojrzałam na chłopaka. - Tu są duchy młoda damo!
- Zabawne Leo - pokręciłam głową, po czym zabrałam się do sprzątania.

Hejka wszyscy! Mamy VII rozdział :) Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu. Od dzisiaj, każdy kolejny rozdział będzie dodawany raz na tydzień. Bardzo Was za to przepraszam, ale nauka nie pozwala mi na dodawanie postów wcześniej. Zapraszam do komentowania rozdziału :) Każdy komentarz jest mile widziany, nawet ten krótki! Besos kochani ;*

wtorek, 23 lutego 2016

Rozdział VI "Moje życie umarło"

- Chyba... chyba noga - odkryłam lekko kołdrę po czym obudziłam szpital swoim donośnym krzykiem.

~Charlie~

Opadłem na łóżko czekając aż zły sen się skończy. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku. Nie wiem... już nic nie wiem. Z całej siły uderzyłem pięścią w materac. Znamy się tak krótko, a jednak... Jednak coś jest. Czuję, że moja dusza cierpi, nie mniej niż jej. Jest w tej dziewczynie pewna energia, energia, która pozwala mi żyć. Bambinos zawsze mnie wspierają, za co jestem im wdzięczny, one też dają mi siłę. Jednak Aleks ma w sobie coś, co daje mi jej najwięcej. Wymierzyłem sobie w policzek ogromne uderzenie. Powoli wstałem i przejrzałem czerwony policzek w lustrze. Po chwili usłyszałem pukanie:
- Charlie? Coś się stało?
Moja matka jest wyrozumiała, nigdy nie wchodzi do mojego pokoju bez pozwolenia. Dobrze, że tak jest, nie musi widzieć co się ze mną stało. Oparłem głowę jedną ręką próbując uspokoić oddech.
- Spadłem z łóżka... nic mi się nie stało. Przepraszam za hałas - powiedziałem bardzo spokojnie.
- Oh, okey - po kilku sekundach udała się w stronę schodów.
Podszedłem zrezygnowany do szafy i wyjąłem z niej piżamę. Później skierowałem się do łazienki. Zdjąłem ubrania i wszedłem pod prysznic, puściłem gorącą wodę. Zimne łzy zmieszały się z ciepłymi kroplami.
***
Przesunąłem dłonią po jej blond włosach. Odwróciła powoli głowę i uśmiechnęła się.
- Spójrz - pokazała dłonią sad, pomiędzy daleko od siebie osadzonymi drzewami, biegały konie.
Lekki wiatr kołysał jej blond falami, a ja nie mogłem od niej oderwać wzroku. Zbliżyłem do niej swoją twarz, ustami musnąłem jej policzek. Zamknęła oczy i wypowiedziała słowa:
- Charlie, ja już nigdy nie będę sobą... już nigdy. Przepraszam.
***
Usiadłem gwałtownie na łóżku. Moje ciało było oblane potem... czy aż tak zdenerwowała mnie wiadomość Aleks przez ten sen? Czy to co mówiła jest prawdą? Nie może...

~Sam~

Siedziałam na kanapie z podciągniętymi do klatki piersiowej kolanami. Powoli się kołysałam patrząc w jeden punkt. Moja matka usiadła obok i pogłaskała mnie po głowie. Nawet na nią nie patrząc, wiedziałam, że płacze. Teraz musimy być silni, dlaczego nasze uczucia robią nam psikusy? Chcemy zachować silną krew, ale nie pomaga nam w tym rozpacz, która opętała wczoraj każdego z nas. Dalej słyszę w głowie jej krzyk. Zacisnęłam mocniej powieki, dzięki czemu zatamowałam drogę łzom. W kieszeni spodni zawibrowała mi komórka. Wyciągnęłam ją powoli i przyjrzałam się wiadomości.
- Łatwo powiedzieć - wyszeptałam dalej patrząc się tępo w ekran.

*~*tydzień później*~*

Podbiegłam do lodówki oblizując przy tym dolną wargę.
- Widziałeeeem - przeciągnął przedostatnią literę i objął mnie w pasie.
- O kurcze - powiedziałam z udawanym rozczarowaniem w głosie.
Pocałował mnie w policzek i usiadł błyskawicznie na kanapie. Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej sok pomarańczowy. Z szafy wyjęłam dwie szklanki i nalałam do nich napoju. Podeszłam do rozłożonego na sofie chłopaka.
- Proszę - powiedziałam wyciągając w jego stronę kubek.
On odwrócił się do mnie plecami, co powinno mnie rozbawić, ale tak nie było. Znów przypomniało mi się ostatnie zdarzenie i nie było mi do śmiechu. Wylałam sok na chłopaka. Pisnął jak mała dziewczynka i spojrzał na mnie gniewnie. W odpowiedzi pobiegłam do łazienki i zamknęłam się w niej. Złapałam dłonią rolkę papieru i schowałam w niej twarz.

~Charlie~

- Nie wydaje mi się żeby była to prawda - pokręciłem głową z niedowierzaniem.
Matka dziewczyn popatrzyła na mnie błagalnie i poprawiła w lusterku włosy. Spojrzała spokojnie na jezdnię i uruchomiła samochód. Po kilku minutach jazdy zaczęła powoli mówić.
- Ona cały czas wymawia twoje imię... Wiem, że może nie ciebie chce teraz widzieć wychodząc ze szpitala. Wiem też, że Sam inaczej by zareagowała, niżby mi obiecała. Wiem, że dasz jej siły, że dasz Aleks powód do życia... albo mam taką nadzieję, że jej ją dasz - skończyła monolog i wysiadła z zaparkowanego pod szpitalem samochodu.
Poszedłem w jej ślady dalej trawiąc w głowie to, co mi teraz powiedziała. Jestem jej nadzieją? Nie wydaje mi się... Przez cały ten tydzień dziewczyna nie chciała nikogo widzieć, nawet swojej matki. Podobno nie odzywała się nawet do wypytujących się lekarzy. Zatraciła się w rozpaczy... Czy będę potrafił jej pomóc? Nie mam pojęcia.
Matka sióstr była już przy recepcji, po chwili poszliśmy za pielęgniarką do sali, w której leżała Aleksandra. Stanąłem w drzwiach przyglądając się dziewczynie. To dziwne, ale wyglądała... normalnie? Jak dziewczyna bez żadnych przeżyć? Jak dziewczyna, która nie ma żadnych zmartwień. Po prostu promieniała. Usta podkreślone jasnym, różowym błyszczykiem, długie lekko pofalowane włosy, spojrzenie warte milion dolarów i... uśmiech. Mam się wypowiedzieć szczerze? Nie spodziewałem się takiego wyglądu, takiego zachowania. Nie po tym co przeżyła. Nikt, kto wychodzi ze szpitala bez połowy nogi, nie wygląda tak dobrze! Na pewno nie ktoś normalny.
Matka wzięła Aleksandrze torbę i złapała ją za rękę. Dziewczyna uśmiechnęła się do rodzicielki, po chwili oby dwie znalazły się przy mnie.
- Cześć - powiedziałem spoglądając prosto w jej niebieskie oczy. Zobaczyłem to.
Ona nie była szczęśliwa, nie była zadowolona. Można z nich wyczytać tylko: rozpacz, złość, strata, koniec normalnego życia. Opuściłem wzrok.
- Cześć Charlie - odpowiedziała cicho. I tu ją mam.
Nie spodziewała się mojego widoku. Usłyszałem w jej głosie nutę niepewności. Przede mną nie da się ukryć prawdziwych uczuć. Wiem, że jest załamana, że nabrała swoim graniem aktorskim swoją matkę, ale mnie nie nabierze. Poszedłem prosto za nimi.


~Aleksandra~

- Witaj w domu skarbie - matka otworzyła drzwi wejściowe.
Wszystko jest jak dawniej. Porozrzucane przy komodzie buty Sam, pomarańczowy sok w kartonie stał na blacie. Ale czego ja mogłam się spodziewać? Tego, że coś się zmieni? Oj Aleks, za wysoko mierzysz.
Zdjęłam buty z trudem. Mimo, że matka coś do mnie mówiła, wcale nie zwracałam na nią uwagi. Pokuśtykałam powoli do swojego pokoju. Na moim pościelonym łożu, leżał pamiętnik. Odłożyłam go na biurko. Nie mam ochoty go otwierać... Usiadłam na miękkim materacu i odwinęłam lekko nogawkę jednej z nóg. Zacisnęłam powieki, z których wydostały się łzy.

Hejka kochani! :D Jak tam humory? Dopisują? Jeśli chodzi o mnie, to nie jestem zbyt zadowolona za oszpecenie Aleks. Ale co się stało już się nie odstanie. Mam nadzieję, że się spodobało i że dacie komentarz na znak, że byliście tutaj :) Zapraszam do ukazywania mojego bloga znajomym! Każdy nowy czytelnik jest mile widziany :) Chciałabym jeszcze podziękować tym, którzy za każdym razem komentują rozdział. Jestem Wam wdzięczna za to, że mnie wspieracie :) Besos